Dzień dobry, dobry wieczór! WordPress… dlaczego WordPress? Zacznijmy od początku!
Jak to się zaczęło z PHP
Zajmuję się programowaniem od 1989 roku, komercyjnie od 1995. Ta duża luka czasowa wynikała z czasów, w których się uczyłem oraz z mojego wieku. Wówczas komputery prywatne były raczej rzadkością – swoje pierwsze kroki stawiałem na kursie programowanie zorganizowanym przez Związek Harcerstwa Polskiego. Swoją pierwszą stronę internetową stworzyłem właśnie w 1996. Od tamtej pory zajmowałem się różnymi rzeczami, ale strony internetowe, wreszcie aplikacje internetowe, przewijały się, jak mantra. PHP poznałem bardzo wcześnie (oczywiście proporcjonalnie do czasów i regionu), bo już w roku 1998. Była to wersja 3.0 i zachwycała wówczas swoimi możliwościami. Teraz można zataczać się ze śmiechu patrząc na to, ale wtedy – to było coś!
WordPress wchodzi na scenę
Z WordPressem również miałem sporo szczęścia (do wczesnego poznania). Swoją przygodę rozpocząłem w połowie 2005 roku, to była wersja 1.5. WordPress wówczas nie był czymś tak niesamowitym, jak jest dzisiaj (pod różnymi względami, niekoniecznie jest najlepszy). Mnie szczególnie przypadł do gustu szablon, który wówczas był dodawany jako domyślny. Nazwano go Kubrick, od nazwiska sławnego reżysera – i jednego z moich dwóch ulubionych – Stanleya Kubricka. Do dzisiaj możecie zobaczyć w internecie strony oparte na tym motywie (co akurat nie jest dobre) albo na motywach naśladujących ten wygląd (co bywa naprawdę fajne).
Ostatniego dnia roku autorzy wypuścili wersję 2.0 WordPressa. No, tak mi zepsuć Sylwestra… W każdym razie zacząłem go oglądać bliżej dopiero w roku 2006. To był ogromny skok jakościowy, ogromny. Oczywiście dzisiaj wygląda to zabawnie. Zresztą, niech obraz przemówi za mnie:
Budzimy się, budzimy powoli
Tak to właśnie wyglądało. I to do mnie przemówiło. Zaciekawił mnie system szablonów (ten Kubrick!) a potem przestało się cokolwiek dziać. Przez rok! Owszem, stawiałem jakieś strony, robiłem szablony, ale w samym WordPressie działo się niewiele. Zacząłem się rozglądać za czymś innym, ale w końcu drgnęło. Przyszła wersja 2.1. Już od pierwszej instalacji zaczęła do mnie „mówić”. Tajemniczy napis, mówiący o tym, aby pozwolić Google odnajdywać tę witrynę w sieci. Inny panel logowania… A po zalogowaniu – zmiany może mniejsze, ale również widoczne. O wiele więcej narzędzi do edycji, podgląd pod tekstem, usprawnienia, sprawdzanie ortografii… działo się, postanowiłem dać „temu czemuś” kolejną szansę. Wersje 2.2 i 2.3 to kolejne usprawnienia, poprawa szybkości działania, taksonomie (potem się dowiecie, jeżeli nie wiecie oczywiście). I choć prawdziwe przyspieszenie procesu tworzenia kolejnych wersji miało nadejść dopiero za cztery lata, to było czego się uczyć. Zmieniał się wygląd panelu administratora, pojawiły automatyczne aktualizacje…
Nowa jakość
W końcu, w 2010 roku pojawił się on. WordPress 3.0. Klękajcie narody i bijcie pokłony. Cóż to było za cudo! Nowe API szablonów, ładniejszy wygląd panelu administracyjnego, połączono WordPress i WordPress MU (wcześniej to były dwie różne wersje!) pozwalając tworzyć wiele stron na jednej instancji. No i pojawił się nowy gracz na liście szablonów. Twenty Ten. Chodziło oczywiście o odtworzenie roku – 2010.
Też na pewno znacie ten obrazek z sieci. To już nie Kubrick, ale… bardzo charakterystyczny, widać go wszędzie. Potem doszły kolejne rzeczy, Admin Bar (przez niektórych kochany, przez innych wyklinany – dzisiaj jest to już dużo mniej widoczne, ale nadal można znaleźć jednostki, które się o to kłócą). Wreszcie można było obsługiwać wygodnie WordPress na tablecie, pojawiła się integracja z Twitterem. I choć kombajn robił się coraz większy, to cały czas starano się nieco go przyspieszyć.
WordPress współcześnie
Kiedy piszę te słowa (w WordPressie, a jakże) mamy dostępną wersję 4.9.8. A w kolejce do wydania coraz mocniej pręży się wersja 5.0. Zmieni się wiele, za największą zmianą dla użytkownika końcowego, uważa się wprowadzenie edytora Gutenberg. Obecnie można go sobie dodać za pomocą wtyczki. Zastanawiam się, czy będzie tak, jak z poprzednimi zmianami. Tymi większymi, albo bardziej znaczącymi. Znajdzie się grupa zakochanych i grupa, która nie przestanie narzekać aż do kolejnego, dużego, dodatku.
Po wprowadzeniu PHP w wersji 7, WordPress znacząco przyspieszył bez wysiłku programistów WordPressa. Według danych z marca 2018 roku, WordPress napędza 30% (!) stron internetowych. W ciągu trzech lat przybyło pięć punktów procentowych. To dotyczy wszystkich stron, niezależnie od tego, czy używają systemów zarządzania treścią, czy nie. A jeżeli skupimy się tylko na takich, które używają – to rynek WordPressa jawi się dumną liczbą 60,2% i ciągle rośnie. Wydaje się, że to niewiele więcej niż połowa. Zgadza się! Ale Joomla, która jest na miejscu drugim, może się pochwalić udziałem na poziomie… 2,8%.
Ucz się, Jasiu, ucz
I chociaż to, że czegoś jest dużo, nie oznacza, że jest to najlepsze… To sam udział w rynku, który daje gwarancję znalezienia pracy, wystarczy, aby poważnie rozważyć nauczenie się programowania WordPress. Z naszych kursów możesz nauczyć się pisać zarówno wtyczki, jak i szablony. Oczywiście nauczymy Cię też z czym się je WooCommerce – wtyczka tworząca z WordPressa sklep, udział w rynku – około 30%. Czego będziemy od Ciebie wymagali? Podstawowej znajomości HTML, CSS, MySQL oraz, oczywiście, PHP! Obecnie prezentowane kursy nie mają na celu nauczenia Cię tych podstaw, to musisz opanować we własnym zakresie (może kiedyś to się zmieni, póki co mam o czym pisać!) Jednakże nie wymagamy jakiejś zaawansowanej magii, w razie czego, na przykładach, dowiesz się więcej.
Pomocna Panda
Na koniec małe zestawienie (i polecam pewien darmowy serwis do zmniejszania obrazków na strony – ale to żadna afiliacja, czy sponsoring, po prostu świetne narzędzie) wszystkich dotychczasowych szablonów dodawanych domyślnie do WordPressa. Jako przykład posłużyła treść niniejszego wstępu. Różne szablony WordPress – strona wstępu.
Serdecznie zapraszam!
Łukasz Nowicki.